Październikowy wypad na Costa Brava zainspirował mnie do kilku przemyśleń na temat języków obcych. Otóż owo miejsce położone w Katalonii jest doskonałym przykładem na to w jaki sposób aktualnie się porozumiewamy. I choć od przyjazdu minęły raptem dwa dni to nadal umysłowi brakuje różnorodnych bodźców, a nozdrza tęsknią za zapachem świeżo palonej kawy.
Ale wróćmy do tego jak to wygląda na miejscu. Wspomniany wcześniej region Hiszpanii to kraina, która jest znana z turystyki. Siłą rzeczy ludzie są tam otwarci na obcokrajowców, a sama komunikacja odbywa się na szereg różnorodnych sposobów. Często słowa ustępują gestom, a mimika jest dopełnieniem przekazu werbalnego. Na ulicy można usłyszeć najczęściej:
Jak porozumiewać się na Costa Brava ?
- Kataloński – w ostatnich dniach media obiegły informacje na temat zamieszek, które wybuchły w Barcelonie. I choć byłem tam raptem kilka dni to nie dane mi było znaleźć się w centrum wydarzeń. Strajki ominąłem również mimochodem, gdyż cały czas poruszałem się kolejką, która jest przecież jednym z ważnych ogniw transportu publicznego. Katalończycy cenią swoją tradycję i historię, a jednym z jej ważniejszych elementów jest oczywiście język. Napisy w metrze czy na poszczególnych stacjach są po katalońsku, hiszpańsku oraz angielsku.
- Angielski – będąc na Costa Brava doceniłem swoją znajomość angielskiego. Okazało się, że lata nauki nie poszły na marne, zwłaszcza gdy trzeba było znaleźć jakiś zabytek, czy zwyczajnie spytać o drogę. I choć Katalończycy nie mówią najlepiej w języku Szekspira to można było się z nimi porozumieć. Kiedy w angielski wplatane były słowa pochodzące z francuskiego, komunikację można było uznać za płynną. Najbardziej miłe było jednak przeprowadzanie rozmów z Amerykaninem, który prowadził kafejkę nad samym morzem. Jak się okazało wyemigrował do Hiszpanii zaraz po studiach.
- Polski i Niemiecki – na Costa Brava w październiku jest również wielu Niemców i … Polaków. Wpływ na taki stan rzeczy mają na pewno niższe ceny i przyjemniejsze temperatury. Nic więc dziwnego, że na skwerach mieszał się niemiecki z polskim oraz inne mowy z „naszej” części Europy.
Podsumowując warto bez oporów udać się na jesienny wypad do Hiszpanii. Nawet jeśli nie znamy język to poradzimy sobie i bez pomocy rezydentów. Urlop najlepiej planuje się na własną rękę, gdyż wtedy lepiej można poczuć klimat danego miejsca.